W przyjętym stanowisku ŚZGiP ocenił, że decyzja dotycząca wyboru wójta, burmistrza lub prezydenta powinna pozostawać wyłącznie w gestii wyborców.
Warto zaufać wyborcom. Ostatnie wybory samorządowe pokazały, że nie trzeba wspierać samorządności regulacjami ustawowymi. W 40 proc. gmin na terenie całego kraju doszło w demokratycznych wyborach do zmian na stanowiskach wójtów, burmistrzów i prezydentów.
- powiedział wójt Pilchowic Maciej Gogulla, który jest także zastępcą przewodniczącego ŚZGiP.
W opinii ŚZGiP dwukadencyjność zniechęca do korzystania z biernego prawa wyborczego. Jako przykład negatywnych efektów dwukadencyjności podano, że podczas wyborów samorządowych w 2024 r. w ponad 400 gminach o stanowisko wójta, burmistrza lub prezydenta ubiegał się tylko jeden kandydat.
Wśród innych powodów wpływających na nieatrakcyjność stanowiska wójta, burmistrza i prezydenta ŚZGiP wymienił m.in. wynagrodzenia nieadekwatnie niskie względem podobnych stanowisk w spółkach publicznych oraz w sektorze prywatnym.
W stanowisku ŚZGiP wskazał, że przepisy dot. dwukadencyjności prowadzą do usunięcia ze stanowisk wielu osób, których doświadczenie jest istotne w przypadku sytuacji kryzysowymi, takich jak pandemia COVID-19 czy wojna w Ukrainie. To - w ocenie samorządowców - prowadzi do osłabienia lokalnego bezpieczeństwa i "stoi w sprzeczności z polską racją stanu". - ŚZGiP apeluje o jak najszybsze zniesienie dwukadencyjności w samorządach i powrót do rozwiązań, które ostateczną decyzję w sprawie wyboru włodarza danej gminy pozostawią w rękach mieszkańców, a nie polityków - napisał w stanowisku ŚZGiP.
Dwukadencyjność wójtów, burmistrzów i prezydentów miast została wprowadzona w 2018 r. i obowiązuje od przeprowadzonych w tym samym roku wyborów. Wprowadzona wówczas nowelizacja Kodeksu wyborczego wydłużyła także kadencję samorządów z czterech do pięciu lat.