W Korycinie wyborcza dogrywka. Poprzedziła ją bardzo ostra kampania
Zresztą sama kampania oceniana była jako niezwykle brutalna. Trwała wojna plakatowa. Padały, co opisywała Gazeta Współczesna, zarzuty dotyczące niegospodarności finansowej związanej choćby z działalnością ochotniczych straży pożarnych czy zagranicznych wyjazdów, pojawiały się również ostre wątki osobiste.
- Wciągana jest moja rodzina i pojawiają się pomówienia, które dotyczą moich dzieci. To, że wcześniej wpajano ludziom, że jestem alkoholiczką wyrzuconą z pracy, zbyłam śmiechem, ale jeśli szkaluje się moje dzieci sugerując, że córka jest pod kuratelą sądową, to już jest draństwo i kłamstwo. Są granice rywalizacji politycznej! Ja i mój mąż to wytrzymamy, ale nastolatki są bardzo wrażliwe na takie kłamstwa - pisała w mediach społecznościowych Beata Matyskiel, jedna z dwojga kandydatów.
To właśnie ona złożyła skuteczny protest wyborczy w sprawie wiosennych wyborów w Korycinie. Beata Matyskiel przegrała w nich jednym głosem z wieloletnim - rządzącym gminą nieprzerwanie od 33 lat! - wójtem Mirosławem Lechem. 21 kwietnia w drugiej turze Lech dostał 732 głosy, Matyskiel - 731.
Powtórka wyborów po decyzjach sądów w sprawie protestów
W proteście pisano o przestępstwie przeciwko wyborom, mającym wpływ na ustalenie wyników głosowania. Mowa była o zameldowaniu w gminie - między pierwszą i drugą turą głosowania - i wpisaniu na listę głosujących osób nieuprawnionych do głosowania, które nie mieszkają na stałe na terenie gminy Korycin. Chodziło również o dopuszczenie do głosowania pełnomocnika nieposiadającego stosownego pełnomocnictwa. Według Kodeksu wyborczego, do każdej tury wyborów wójta konieczne jest oddzielne pełnomocnictwo, by zagłosować za daną osobę. Skarżąca zwracała uwagę, że w kilku przypadkach pełnomocnictwa były udzielane przed pierwszą turą, ale wykorzystywane też w drugiej, co było niezgodne z prawem.
W pierwszej instancji Sąd Okręgowy w Białymstoku unieważniając wybory wójta Korycina, nakazując wygaszenie jego mandatu i powtórzenie drugiej tury uznał za udowodnione, że doszło w tej gminie do posłużenia się tym samym pełnomocnictwem w obu turach głosowania. Sąd nie analizował, ile takich przypadków mogło być. Wystarczyło, że o wyborze zdecydował jeden głos.
- W zasadzie to będzie trzecia tura wyborów. Wystartuję i niech ludzie zdecydują, byle było uczciwie - mówiła wówczas Beata Matyskiel.
- Przyjmuję to z absolutnym spokojem gdyż, no wiadomo, wyroki sądów są nieokreślone. Szkoda, że taki zapadł wyrok, uważam że to cios dla polskiej demokracji, z tytułu drobnego błędu urzędnika - komentował Mirosław Lech.
Zażalenia złożone na rozstrzygnięcie w pierwszej instancji oddalił na początku września Sąd Apelacyjny w Białymstoku. Na tej podstawie wojewoda podlaski wygasił mandat wójta Mirosława Lecha i wyznaczył datę powtórnego głosowania w drugiej turze na 24 listopada.
Finisz kampanii, cisza wyborcza, w niedzielę głosowanie na wójta Korycina
I oto ów dzień nadchodzi. W końcówce kampanii "odwiecznego" wójta Mirosława Lecha wsparli politycy i samorządowcy związani z koalicją rządzącą: wicemarszałek Senatu Maciej Żywno (Trzecia Droga-Polska 2050), podlaski marszałek Łukasz Prokorym (PO) oraz prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski.
Z kolei Beata Matyskiel opublikowała w mediach społecznościowych wyrok pierwszej instancji wydany w trybie wyborczym, w którym sąd zakazał rozpowszechnianie informacji zawartej w broszurze wyborczej Mirosława Lecha, dotyczącej kwestii głosowania przez pełnomocnika.
Ale kampanijny kurz już opada. W piątek o północy rozpocznie się cisza wyborcza. Dogrywka, która wyłoni wójta tej liczącej ok. 3 tys. mieszkańców podlaskiej gminy, w niedzielę.