Jak poinformowało jako pierwsze Radio Wrocław, Wydział Śledczy Prokuratury Okręgowej w Świdnicy rozpoczął postępowanie przeciwko Małgorzacie Jędrzejewskiej-Skrzypczyk po zawiadomieniu, jakie zostało skierowane przez jednego z mieszkańców Kotliny Kłodzkiej. Jest to jeden z wątków śledztwa dotyczącego katastrofy na tamie w Stroniu Śląskim.
- Według prokuratury, brak natychmiastowego przekazania tych informacji do Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego był działaniem na szkodę interesu publicznego. Chodzi o artykuł 231 § 1 KK, który mówi o tym, że funkcjonariusz publiczny, który przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3 - informuje Radio Wrocław.
Śledztwo prokuratury w sprawie katastrofy na tamie w Stroniu Śląskim. Jakie są ustalenia?
Po wrześniowej powodzi w Prokuraturze Okręgowej w Świdnicy powołano zespół prokuratorów, którzy poprowadzą śledztwo w sprawie przerwania zapory ziemnej suchego zbiornika w Stroniu Śląskim na potoku Morawka. Postępowanie prowadzone jest w kierunku nieumyślnego sprowadzenia katastrofy budowlanej.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Świdnicy prokurator Mariusz Pindera w rozmowie z PAP przypomniał, że śledczy czekają na obszerną opinię specjalistów dotyczącą dokładnych przyczyn przerwania zapory w Stroniu Śląskim. Ma być ona dla świdnickiej prokuratury podstawą do postawienia ewentualnych zarzutów w tej sprawie.
15 września woda z potoku Morawka rozmyła zaporę ziemną suchego zbiornika przeciwpowodziowego Stronie Śląskie. W efekcie zawalił się wał przeciwpowodziowy i woda zalała Stronie Śląskie, Lądek Zdrój i Radochów. Prokuratura już wcześniej, informując o powołaniu zespołu śledczych badających tę sprawę, podawała, że do katastrofy "doszło w następstwie wcześniej prowadzonych prac budowlanych zlokalizowanych przy zaporze zbiornika, na fragmencie korony zapory czołowej i bocznej oraz skarpie od strony odpowietrznej".
15 listopada Dolnośląski Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego wskazał w wydanej decyzji, że uszkodzenie tamy w Stroniu Śląskim nastąpiło w miejscu, gdzie wcześniej prowadzono prace ziemne związane z układaniem rur. Urzędnicy nakazali Wodom Polskim zabezpieczenie wyrwy do czasu remontu zapory.
- Miejsca powstania przebić hydraulicznych wody przez korpus zapory pokrywają się z trzema miejscami wykopów pod wykonaną kanalizację kablową, w tym z trzema przekopami pod koroną zapory. (...) wadliwie wykonane kanalizacje kablowe spowodowały katastrofę zapory - pisali w połowie listopada inspektorzy nadzoru budowlanego.
Realizacja prac prowadzona była na zlecenie Wód Polskich. Te po decyzji WINB poinformowały, że będą wyciągały konsekwencje "wobec podmiotów, które nie dopełniły zobowiązań wynikających z zawartych umów, dotyczących prac budowlanych prowadzonych na zbiorniku przed wrześniem 2024 roku".
Starosta powiatu kłodzkiego nie powiadomiła od razu burmistrza o przerwaniu zapory w Stroniu Śląskim?
Wróćmy jeszcze do roli starosty powiatu kłodzkiego podczas dramatycznych wydarzeń ze Stronia Śląskiego. Jak informowali pod koniec września reporterzy Radia Wrocław, w ów feralny dzień, 15 września 2024 r., oficjalny komunikat w mediach społecznościowych Starostwa Powiatowego w Kłodzku pojawił się o godzinie 13:33, dopiero trzy godziny po przerwaniu wału.
- Pomimo że już po godzinie 12:00 starosta powiatu kłodzkiego otrzymała informację o przerwaniu tamy od burmistrza Stronia Śląskiego, nie przekazała jej do burmistrza Kłodzka. O wszystkim poinformowała go dziennikarka jednego z lokalnych portali. Jak powiedział Radiu Wrocław były szef powiatowego wydziału zarządzania kryzysowego Jan Kalfas, on również nie otrzymał tej informacji, mimo że przebywał w tym samym budynku - donosili dziennikarze Radia Wrocław.
Portal "Polski Samorząd" próbował w kłodzkim starostwie uzyskać komentarz w sprawie doniesień o wszczęciu śledztwa w wątku dotyczącym Małgorzaty Jędrzejewskiej-Skrzypczyk. Do tej pory czekamy na odpowiedź.